List do siebie
Wiesz, jak to jest, bierzesz w rękę któryś z kolei tomik i zaglądasz. Na stronie z dedykacją odkrywasz, że autor zadedykował swoje wiersze komuś innemu, nie tobie. Ten wiersz jest dla ciebie.
piszę, z szeroko otwartymi
oczami, uparcie skrzącymi się
nadzieją, że przeczytam jego treść
za lat dwadzieścia albo więcej.
Pierwszy zwykły list, ewentualnie
priorytetowy, otworzyłam właśnie
dzisiaj jako dorosła już osoba.
Przeleżakował. Teraz się pomieszało.
Zamiast jednej, mam dwie planety.
Czas biegnie nierówno, sklonowany,
spięty łańcuchem świadomości.
Część mnie tkwi w irracjonalnym strachu.
Napastliwy egocentryzm, jak rój dzikich
pszczół obsiadł skuwkę. Niepokornie.
Iluzja, że jestem gotowa na wszystko,
druzgocze bagażem doświadczeń.
Naginanie granic połową życia
monologuje. Niedawno jeszcze
uczyłeś mnie wiązać kokardki
w sznurowadła. Nie opowiesz mi
już dokąd zmierza świat. Tak nagle
przyśpieszył.
Komentarze (17)
Gdyby nie tytuł, to pomyślałabym, że to list do ojca.
Tak czy siak podoba mi się ta zaduma nad życiem.
Miłego wieczoruu:)
Fajny wiersz i podoba się:)pozdrawiam serdecznie:)