Los rzuca nas...
Los rzuca nas po świecie
Tak jak wiatr(po ulicy)śmiecie
Kiedy się rodzimy to tak jakby
Ktoś kupił nową rzecz w supermarkecie
Zjadł zawartość i wyrzucił na śmiecie
Na wysypisku tak bez przyszłości
Leżymy wystawieni na szkodliwe warunki
Świata i nas samych
Często nie potrafimy pogodzić się
Z tym co daje nam los
Ale nie staramy sie tego zmienić
Myślimy "nie warto",ja też tak myślałam
I co teraz mam:chaos,peknięte serce i
zdrowie
Mogłoby być zupełnie inaczej
Mogłabym leżeć teraz w twoich ramionach
Wycierać tobie i sobie łzy szczęścia
Nie patrzeć na jutro,na to co będzie
Usypiać z myślą,że życie jest piękne
Budzić się z myślą,że będzie piękniejsze
Tak mogłabym umierać
Z uśmiechem na twarzy
I tak mnie już nic nie zrazi
U twego boku w niebie czy w piekle
Boże jakbym była szczęśliwa
Lecz czy to szczęście nadejdzie
Boje się szukać bo jeśli znajdę
Nie będę potrafiła go zatrzymać
Ulotni sie tak szybko jak przyszło
I pozosatnę z myśla zaczynającą się na Ś
Bo wiem,że nie mogłabym żyć bez ciebie
Ty jesteś moja nicią życia
Więc błagam nie pozwól mi umrzeć
Nie daj mi zwarjować
Nie chcę umierzeć przez ciebie
Chcę umrzeć z miłości do ciebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.