Lubię fatalnie
Lubię fatalnie
Fatalnie lubię
Bo rzeczy lubię fatalne
Lubię pić
Alkohol pić rzecz jasna
Lubię się kochać
Nie dla przyjemności
Dla samego się kochania
I niszczyć lubię
Siebie najbardziej
Lubię mieć marzenia
Takie, które mnie niszczą jeszcze
bardziej
I myśli mieć lubię
One też mnie niszczą
Destrukcja jest taka mi bliska
Więc staję przeciw destrukcji
I destruuję destrukcję
Jeśli coś tworzę to tylko po to żeby
zniszczyć
Fatalnie, fatalnie
Lubię słońce, które świeci wtedy kiedy nie
mogę na nie patrzeć
I kobiety lubię, inteligentne
Bo takich najmniej
Lubię też żeby ładne były
Lubię nic nie robić
Co na dłuższą metę mnie nudzi
Fatalnie jest bo lubię wakacje, których nie
mam
Lubię również wolność, którą mi zabrał
świat dzisiejszy
Lubię też w nic nie wierzyć
Niewiara moja mnie przygnębia
Lubię fatalnie
Lubię to wszystko co istotą fatalnego
absolutu jest
Komentarze (4)
wiersz z dobrym przesłaniem, ale się nie przejmuj
pisz, ja też robię błędy, pozdrawiam ciepło :):):)
Akurat ja nie mam nic przeciwko budowie - według mnie,
hulajdusza, jeżeli o to chodzi. I rzeczywiście, wiersz
jest dosyć specyficzny. Treść kojarzy mi się odrobinę
z piosenkami takich alternatywnych zespołów typu
Happysad, choć przyznam, że w formie, w którą ubrałeś
te dosyć intrygująco ironiczne (może to nie miała być
ironia - ale takie wyrażenia zawsze mi się z nią
kojarzą) refleksje, mnie pozytywnie zaskakuje.
Wiersz czytało się przyjemnie i miło, a do samej
treści - fakt, fatalnie, że lubisz fatalne rzeczy!
Choć destrukcja destrukcji może ci się przydać jako
krok ku bardziej optymistycznemu patrzeniu na świat.
Bo autodestrukcja naprawdę nie zapewnia, że coś staje
się mniej fatalne. Wręcz przeciwnie.
podoba się ... to chyba nie fatalna rzecz
Treść dosyć specyficzna - to się ceni ;)
Budowa nie do końca mnie zachwyca, ale wszystko da się
przecież wypracować...
To fatalnie, że lubisz fatalne rzeczy. Do końca Ci nie
wierzę ;) Czy naprawdę chcesz żyć fatalnie i tak samo
skończyć... ?