Lubię, gdy z nocy...
Lubię, gdy z nocy mnie rannym powiewem
budzą przepłoszone blaskiem słońca sny
jak gnają po szarościach świtowego nieba
rozgarniając jedwabie porannej mgły
Lubię podziwiać, jak brodzą po wieczór
w wielobarwnych morzach, bezimiennych
łez
jak suszą swoje skrzydła przy gasnącym
niebie
żegnając z wytchnieniem, tlący się dzień
I Lubię gdy wracają, niespiesznie pod
powieki
Jak moszczą swe istnienia, na posłaniach z
rzęs
kończąc tym samym wędrówki po
wszechświecie
zwykłym, przyziemnym głębokim snem.
Komentarze (5)
Kolejny piekny liryczny wiersz. Serdecznosci.
Podoba sie bardzo wiersz, piekne wschody i zachody
Slonca, tez uwielbiam.
Pozdrawiam serdecznie.:)
przepłoszone blaskiem słońca sny - dobre, całość
udana, czytam i lubię takie wiersze, pozdrawiam)
I w tym sens życia z sensem, wszystko należy lubić,
wtedy jest lżej nieść kolejne ciężary życia.
Fajny wiersz, pozdrawiam :)