Łubu-dubu
Zasłużony piłkarz z łódzkiego klubu
lubił bywać w lokalu „Łubu-dubu”
i strzelał po pyskach,
po paru kieliszkach,
a chętnych było, każdy mówił spróbuj...
Zasłużony piłkarz z łódzkiego klubu
lubił bywać w lokalu „Łubu-dubu”
i strzelał po pyskach,
po paru kieliszkach,
a chętnych było, każdy mówił spróbuj...
Komentarze (40)
Super limeryk na wesoło:))) pozdrawiam serdecznie
Piłkarze, z Grodu Wawelskiego,
Przyszli po derbach ma jednego.
Od Kraka do Wandy
I doszło do grandy,
Aż Wisła zawróciła z tego!
buźki
będą wybory do tego klubu
a więc niech żyje
klub "Łubu-dubu":)))
pozdrawiam z humorkiem:)
Sz. Autorko: to miłe, gdy Czytelnik pamięta mój
wypiek, i nie jest to dla Niego ciastowy zakalec.
Czyli zwyczajny gniot.
Jedna jednakże uwaga - to była GERDRUDA.
Wymiana komentów sprowokowała mnie do napisania
podobnej formy. Mam smaczek na początku. To wioska,
przez którą ostatnio przejeżdżałem. Wierzę, że nawet
przy ułomności samego tekstu wymyślonego przeze mnie,
TAKA nazwa uratuje, sama z siebie, humor wierszyka. I
jest to forma wykombinowana dawniej przez grusz-elę,
którą tu przepraszam za przekręcenie nicku we
wcześniejszych uwagach.
Fajne te łubu dubu
Super fajna fraszka.
Pozdrawiam:}
Re wiesiołek: masz rację formy mieszane bywają
ciekawsze od sztywno przyjętych ram rodzajowych -
pamiętam Twoją Gertrudę - cacuszko :)
Jednak wypada mi się zgodzić z Vick Thorem. To nie
jest limeryk. Co nie oznacza, że limerykopodobna
fraszka jest zła. Odwrotnie - dobra. Ale ten kierunek
limerykowania nie jest moim ulubionym. Uważam, że
można tworzyć nowe zasady konstrukcji rymowanych form.
I odpowiednio je nazywać. Sam zagustowałem w łączeniu
"limerycznej" formy z "erekcyjną" (mój L5 i pół o
żupie solnej). Ale szalenie podoba mi się dawniej
próbowana przez el-gruszę formuła dodania jeszcze
szóstego wersu.
Głos za zabawny tekst się należy, jak najbardziej!:)
re Vick :)) Och Vick, nie nerwujsja i nie odpuszczaj -
żeby nie było - robisz kawał dobrej roboty!
ad vocem; jak głuchym o ściemę, walczę z tym lime
ryczeniem - odpuszczam , ja nie poeta a wy róbta co
chceta!
marcepani z tym "łubu - dubu" kojarzy mi się Jarząbek
z "Misia", który żeby podlizać się prezesowi
podchodził do szafy grajacej i śpiewał "łubu- dubu
łubu-dubu niechaj żyje prezes naszego klubu niech żyje
nam..." Uśmiechnął mnie Twój limeryk, bardzo. Miłej
nocki:-)
:))) Dobre!
noż:))) ten jest dziś chyba najlepszy
Bardzo, bardzo dla mnie:)
re; Vickt - spotkałam się z poglądem, że w limerykach
na końcu pierwszego wersu zwykle występuje nazwa
własna... /niekoniecznie geograficzna/ Sam zresztą
taką zaproponowałeś, więc rygor nazwy geograficznej
obalony!
... z chwilą wspomnień
z polskiego filmu
..... to na zdrowie
pozdrawiam