Lucynka
Słyszałem w sklepie, że pewna Lusia
masaże swego wciąż robi brzusia.
Najpierw pod plecy idzie podusia,
a potem czeka niczym damusia.
W końcu chce stać się bardzo cieniusia,
taka co nieco wiotka kostusia,
która jest jest niczym piórko leciusia,
co pije wodę, a potem siusia.
Brzuszek masuje ręką Wicusia,
za zgodą swego męża Piotrusia.
Wicek gra dzielnie role pracusia,
gdy Lusia leży całkiem golusia.
Nagle uniosła się szyja strusia
i wypatruje gdzie jest kiciusia.
Śmieje się przy tym Wicka gębusia,
gdyż nasza Lusia jest cud śliczniusia.
Będzie z niej bardzo do dobra mamusia
co ma córeczkę, oraz synusia,
ale stanowcza nie zwykła trusia,
gdyż ją podkręca sex i kawusia.
W tv ogląda Brombę i Glusia
i jest ogólnie bardzo milusia.
Do kawki lubi schrupać pączusia,
a potem znowu woła Wicusia.
Komentarze (10)
No fajnie fajnie. CDN ? Pozdrawiam ciepło.
Z uśmiechem pozdrawiam Sławomirze, proszę o jeszcze :)
Ach te Lucynki, z uśmiechem pozdrawiam serdecznie
Sławku.
Och, ta Lusia.
Wesoła niej dziewusia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Czytam z uśmiechem:))pozdrawiam GP
Lekko z poczucie humoru. Z przyjemnością
przeczytałam.. Pozdrawiam :)
Wiesz w tonie dobrego nastroju, którego nigdy nie za
wiele.
Pozdrawiam.
Marek
jak się naje pączków to potem trzeba kalorie zrzucić.
Z przyjemnością i uśmiechem czytałem ten milusi
wiersz. Pozdrawiam serdecznie , pomyślności:)
Wiersz miły, ale kuracja odchudzająca nie bardzo mi
pasuje do pączków z kawą...