Lunatykuję w miłości
Dzień abdykował, zgasiłem światło
zaprosiłem tu uprzejmie ciemność
w tle zapętlam ciszę i chowam
zwierciadło
teraz już tworzymy nierozłączną jedność
Widzę tylko ją niczym horyzont
nie wiem czy mam otwarte powieki
chwila niepewności i dotknęła mnie jak
prąd
kroplę tęsknoty w akwenie wyczuł rekin
Nie widzę siebie, nie widzę świata
choć wiem, że jest wszędzie i mnie
otacza
szczęki w falandze ostrzy podjęły atak
silnie znieczulony miłością, wybaczam
Ona ma teraz monopol na mój wzrok
tą ciemność czule pieszczę jak brajlem
chce bym ją odkrywał, wtedy da mi swą
moc
powiew świeżości otulił zmysły skrajnie
Ja mam czas by zobaczyć zaćmienie
budzę się bosy na parapecie
chłód razi stopy jak światła promienie
gorąca głowa, sen wyparował wreszcie
Komentarze (1)
ma monopol... to mi się spodobało najbardziej :)