Lustro
Spojrzałem w lustro, czy nie kłamie,
Jakbym odwiedził obce strony.
Kiedyś spoglądał dumny samiec,
Dzisiaj ktoś życiem wyniszczony.
Już wzniosłem rękę by rozwalić,
Ten obraz pełen jawnej drwiny.
Chciałem wspomnienie móc ocalić,
Nie patrzeć jak kaleczą winy.
Ale po chwili ból odpłynął,
Rozpacz opadła z smutnej twarzy.
Nie pora tak tragicznie ginąć,
Bo można jeszcze dalej marzyć.
Spojrzałem w lustro, już spokojnie,
Pora pokochać zmarszczek ślady.
Którymi czas obdarzył hojnie,
Nie doszukiwać się w tym zdrady.
Komentarze (5)
Potrzebne bardzo słowo: akceptacja:)
Witaj Grandzie.
Wiersz, jak zawsze u Ciebie,
sprawnie napisany i refleksyjny.
Pozdrawiam:}
Podoba mi się. Z optymizmem.
:) Takie lustra już są:)
Ech, te lustra przebrzydłe... ;o)
Podoba.