Lustro
Pierwszy raz naprawdę się
przestraszyłam.
Zamknęłam oczy i chciałam przestać czuć
Tą niepewność i lęk
Że prawda to zawsze prawda
I nigdy nie znika.
Rzeczywistość.
Taka zła?
To tylko potłuczone lustro.
To tylko zniekształcony obraz samej
siebie
Czy aż siedem lat nieszczęścia?
To chwilowy obraz samej siebie
Brzydkiej
Niepodobnej
Nieporadnej
Czy siedem kawałków tnących życie na siedem
odcinków wypełnionych samymi
niepowodzeniami?
Ja ja ja
Siedem siedem siedem.
Spójrz,
Co widzisz,
W co wierzysz?
Ja widzę siebie
Brzydką
Niepodobną
Nieporadną.
Stoję tu od siedmiu minut
Myślę o Tobie od siedmiu godzin
Tęsknię za Tobą od siedmiu miesięcy.
Nie ma Cię w moim życiu całą wieczność.
Wierzę w nadzieję.
Wierzę, że po siedmiu latach w końcu
staniesz się tylko wspomnieniem.
Wierzę, że zły czar minie i po siedmiu
latach w końcu ruszę się z miejsca.
Zrobię krok do przodu,
Ujrzę siebie
Ładną
Taką jak kiedyś
Silną.
Ujrzę siebie w nowym lustrze.
Nowym?
Nie, posklejanym.
Nie będę mieć nowego serca.
Złożę je tylko w całość i ofiaruję komuś
innemu.
Komentarze (4)
Dużo tu patosu i takiego "tokowania" w miejscu. Nie
podoba mi się Twój wiersz - ale Ty się nie załamuj
moim spojrzeniem pisz ile wlezie a czytaj przy tym
wierszy wspólczesnych przynajmniej trzy razy więcej -
pozdrawiam :)
bardzo osobisty wiersz a lustro zawsze kiedyś pęka lub
śniedzieje ... należy kupić nowe :)
rozbite lustro nie musi wróżyć
nieszczęścia...najważniejsza jest wiara w siebie i to
co czujesz...ładny i ciekawy wiersz...pozdrawiam :)
Nietypowe rozważania w tym Twoim wierszu. A ja zostwię
typowego +.