Lustro.
Bo życie..
Zza tafli szkła, dobiega dźwięk,
dźwięk widzialny dla oka mego.
Dociera tam, gdzie świata kres,
wypełnia po brzeg, moje ego.
Za dźwiękiem ktoś, wciąż zbliża sie,
zaglądam z nieufnością,
człek ten, choć razi mnie,
karmi mnie radością,
Znajoma twarz, znajomy głos,
przyjaciel czy tez wróg?
pytaniem tym kieruje los,
bym przetrwał wybór dróg,
Przybliżył sie, przystawił dłoń,
dobrem chciał sie dzielić,
o boski dar, spokojna toń,
potrafi onieśmielić.
Mój kształtny cień, iskrzące miał
oczy jak gwiazdy na niebie,
pojąłem że, choć nie wiem jak,
dotykam cząstki siebie.
...jest wielką niewiadomą.
Komentarze (5)
świetny powiew czegoś innego
dotknięcie swej nieskończoności
Dla mnie to wcale nie jest prosty i łatwy wiersz. Ma
głębię i trzeba się w nią wczytać jak wtedy kiedy chce
się dotknąć tej 'cząstki siebie'
Wspaniały wiersz.Lekki. Niby tylko lustro, a pokazuje
nie tylko odbicie zewnetrzne,ale i wewnetrzne :)
podoba mi się...hmm spojrzeć na siebie a może nie
tylko zewnątrz, może spojrzeć w głąb...?
Bardzo ładne rymy i jasna treść poetycko wyrażająca
tajemnicę siebie sprawiają, że wiersz jest naprawdę
interesujący.