Łza - skutek cierpienia
Spłynęła powoli przez krainę żalu...
Żalu - do samej siebie
Wyodrębniła jedno wspomnienie pomału,
Bo byłoby im jak w niebie...
Stanęła na krawędzi rozpaczy
Rozpaczy - sięgającej aż gwiazd.
Jedynie z jej winy...
Ten blask zgasł...
Mimowolnie się zawahała
Zawahała - ale tylko przez chwilę,
I znów została sama
Przebywając milę...
Nikt jej za to nie podziękował -
Nikt nie chciał jej zauważyć...
Nawet ten, który się rozczarował,
Więc ona przestała już marzyć...
Ostatni raz spojrzała w noc,
W gwiazdy świecące tak nikło
I pożegnała noc gwieździstą
By móc za chwilę zniknąć...
Spojrzała jeszcze w oczy dziewczyny,
Niemal czarne i pełne żalu do siebie...
Pozostała przez chwilę w bezruchu.
Jak długo? - sama nie wie.
I pożegnała te oczy, które ją
poroniły...
Nadeszła nadzieja - tak nikła...
A ona zasmuciła się nad swoim losem...
...I znikła
Niechciana
Niekochana
Niepotrzebna
Będąca jedynie skutkiem rozpaczy
Rozpaczy - która dla niej samej tak wiele
znaczy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.