Machina wielce niedoskonała
Czasem chciałbym, nawet ja, widzieć tylko
piękne lilie na tafli wody,
czy motyli zaloty, czy bukiety splecionych,
słonecznych promieni z tłem
niebieskozłotym.
Czasem chciałbym rozbić porcelanową
filiżankę, a potem stojąc nad nią uśmiechać
się, jak wczoraj bym się uśmiechał,
a nie rzucać w wir paniki, gdy jedna tylko
się stłucze. Marna, z wielu setek.
Chciałbym się zachwycać zapachem herbaty,
miłować tylko te piękne nuty ballad o
teraźniejszości,
nie bacząc na prawdę ukrytą pod obrusem,
tam, gdzie już nikt nie zagląda.
Porzucić patologiczną wręcz świadomość
wyższego zła rządzącego naszą linią
życia,
nie narzekać po prostu wciąż, widząc
wszędzie spiski Wielmożnych, knowania
systemowych dziwek.
Rozmawiać z łabędziami o dalekich krainach,
śniegiem ożywiać bałwany,
do każdego flakonu perfum przecudnych,
jeszcze więcej dodać pragnienia,
nieuchwyconego aromatu.
Ale nie potrafię. Lustro wciąż nie da się
oszukać.
Mapa rzeczywistości nie jest jednostajnie
urocza. Wiele w niej ukrytych zakamarków
ludzkiego zepsucia.
Zbyt wiele przemocy ciskającej się w twarz,
nachalnie, jakby przypomnieć chciała,
że nie poezja rządzi światem, lecz odruchy
ludzkie.Machina wielce niedoskonała.
Zbyt wiele zniewolenia, inwigilacji
krwiobiegów.
Serca podpięte pod bazę danych, w sztucznym
Edenie na ziemi.
Zachłanność apetytu ludzkiego na złudny
spokój panoszący się w każdym centymetrze
przeznaczenia,
oślepia dążenie do Ziemi
Obiecanej.Zatrzymuje nad wyschniętą
rzeką.
Już nie te dobra ważne, co dla duszy karmą,
teraz inna waluta,
posmak władzy i wygody.Lenistwo i
przetrwanie w dżungli zwanej Światem
Ludzi.
Spoglądam przez zaszronione zimnem okno, na
siłę wypatruję czystej poezji w ulicach.
Ona tam jest. Lecz dla mnie
zakazana.Piętnem mym dostrzeganie dziur,
pod łatami kulawego życia.
Czasem jeszcze oddycham na różowo,
lecz przeważnie stoję na straży.Jak Poeta
Niepokoju, mistrz trudnych pytań.
Odpowiedzi, których ludzkość się boi.
I zamglone moje pojęcie lepszej strony
świata. Niezrozumiałym bełkotem wypluwam,
to co chcę ująć tak ładnie!
Tylko wtedy, gdy wskazuję palcem kolejne
kalectwo ludzkości, piszę jak chcę, jak
myślę dokładnie. Choć nie zawsze mi z tym
dobrze. Często już, klątwą, jak smołą się
dławię.
Komentarze (2)
Człowiek swoją aurą optymizm zbiera i roztacza Azyl
domu i otoczenia Poezja To moja refleksja Wiersz
widzenie krytyczne a rzeczywistości całej nie zmieni
się a jest prawda w wierszu Na tak Ła dny wiersz w
wypowiedzi, barwne skojarzenia Na tak!:)
w życiu nie zawsze jest kolorowo ciekawy wiersz
pozdrawiam