Majowe śniadanie
Jeszcze kwiecień. Za oknem
wiatr wygina jabłonie.
Fruną w niebo kwietne motyle.
Chłód na przemian
z przebłyskiem zza chmury.
Pokochałem,
a jednak smuteczek
liczy dni
do majowych symptomów.
Na śniadanie do łóżka. Posiłek
tak naprawdę pozostał na stole.
Nie ostygnie, bo przecież maj puka.
A więc dobrze się postaramy.
Chwile wieczne, jak przestrzeń, jak czas
i jak pamięć,
spłyną żarem w zetknięciu ciałami.
Świat spopielą wokoło.
A w popiołach zostanie
zjazd po iskrach,
a może i diament.
Tak naprawdę, to my
nasyceni.
Komentarze (11)
Bardzo ładny wiersz. Niech maj będzie łaskawy.
Pozdrawiam :)
Bardzo mi się podoba takie wyrażanie uczuć, a fraza
podkreślona przez cii_szę/Halinkę również jak dla mnie
wyjątkowa.
Pozdrawiam.
Grażyna:)
czekamy na majowe - a w kwietniu też jest śniadanie,
ale zawsze na coś czekamy
Bardzo na tak! :-)
są głosy tłumu
jest melodia utkana
i otwarte oczy na zamkniętą resztę świata
Kłaniam się uśmiechając(:
Bardzo sympatyczne i romantyczne, pozdrawiam.
Ładnie.Miłego świętowania.
Chyba masz rację cii-sza.
Wycofam to słowo.
Zajrzyj do poprzednich.
Wszystkie pisane ze szpitala.
Zawsze zjazd tylko w dół jak po poręczy
Jeżeli nawet poiskrzy
potem dręczy
w momencie gdy pojawia sie słowo "magiczny" źle mi się
czyta
w tym jednym miejscu Jurku
zjazd po iskrach - cudne:)
i ogólnie podoba mi się bardzooo:)