Malarz
Pewien pan nie umiejąc posłużyć się
pędzlami
To co się wokół działo malował słowami.
Szło mu całkiem dobrze, pochwały liczne
zbierał
Bo robił to dowcipnie, nawet morały
dobierał.
Raz jednak, jego pewność bardzo się
zachwiała
Bo nagle skonstatował, że paleta słów jest
za mała.
Aby wirtualnie poznaną, kobietę
namalować
I całą jej namiętność oraz wdzięk
odwzorować.
Długo szukał natchnienia, myślał,
deliberował
Słowa przekształcał w barwy, pieścił i
celebrował.
W końcu doznał olśnienia, przecież Ona
pisze
Zajrzę do jej utworów i przerwę bezsilną
ciszę.
Czytając, coraz bardziej jej duszę
rozpoznawał
A obraz w jego głowie bardziej realny
stawał.
Wiedział, że się roztkliwia, jak pory roku
zmienia
Lubi motyli dotyk, miłosne ma zmartwienia.
Rozczulił go cytat, który w wierszu
napisała
„między nami nic nie było” -
ciekawe co myślała?
Jej wiersze wprowadzają go nadal w stan
uroczy
W końcu to „o n a j e d n a „
ma tak brązowe oczy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.