Maleńka strata
Licho mnie czasem straszne bierze,
żałość ogarnia jak wariata.
Że to w co nawet szczerze wierzę,
to z mojej głowy wnet ulata.
Posiedzi krótko i niebawem,
ślad pusty szepcąc cicho dudni.
A myśli chociaż są łaskawe,
dochodzą niby z głębin studni.
Silę swą głowę ile mogę,
czytam nowości, dawne dzieje.
Ale to tylko wzmaga trwogę,
I w głos przekornie głośno śmieje.
Czy mnie dopadła paranoja,
jakieś omamy, wizje rwane.
Że czaszka moja jak nie moja,
wyczynia harce obłąkane.
Licho mnie bierze…i przepraszam,
powoli robię za wariata.
A ja im bardziej fakt ogłaszam,
to z głowy szybko coś ulata.
Wiedza, nowości, stare bzdety,
składane grzecznie w równe rzędy.
Wszystko to warte jest podniety,
by móc naprawić własne błędy.
Ale cóż robić, ja się gubię,
strzelając celnie w środek głowy.
Czyniąc dokładnie co nie lubię,
bom w swej mądrości niegotowy.
Licho mnie bierze, to powtarzam,
żałość ogarnia jak wariata.
Gdyż sam okazję taką stwarzam,
a to już jest…maleńka strata.
Komentarze (8)
Zawirowany wiersz... i myśli też czasem takie bywają
Powtórzę za Marleną 8691
jeśli jeszcze wiesz ze jesteś wariatem , to wiedz że
nim właśnie nie jesteś ( ale wymyśliłam... ;-)))))
licho nie śpi tylko kusi grand wciąż pisze choc nie
musi...:)
Nie wiem ile masz lat, może zespół SKS ? Ale
sympatycznie się objawia
Czasem i mnie coś w łeb się stanie. Rozumiem tylko:
"Tak kochanie".
Mówisz, że robisz za wariata, a ja ci mówię , że
wariat z wyrazów takich wierszy nie splata:))
No to jakieś oleum potrzebne:)-nieźle się ubawiłam:)