Mam trochę pragnień
Mam trochę pragnień do spełnienia,
Dużo już mi nie pozostało.
Czuję na plecach oddech cienia,
Więc do wyliczeń zdążam śmiało.
Po pierwsze chciałbym dosiąść młodą,
Sztukę z wielkimi też piersiami.
Zdrowie nie będzie tutaj szkodą,
I nie okupię miłość łzami.
Po drugie w totka wygrać marzę,
Szóstka załatwia wszelkie sprawy.
Nie chce wyliczać ciąg tych zdarzeń,
Byle pozostał los łaskawy.
To miało być na pierwszej stronie,
Błędem myślenia tutaj daję.
Ze zdrowiem złym w rodzinie – koniec,
Niech się losowi nie wydaje….
Po czwarte w pracy same wzloty,
Żadne kłopoty, i zmartwienie.
Po co mi w pracy są kłopoty,
To przecież życia zaprzeczenie.
Po piąte, szóste, siódme, dalej,
Marzeń narasta bunt myślenia.
A ja nie żądam cudów wcale,
To mego życia nie odmienia.
Jest wciąż pogodne, będzie takie,
Jest wciąż radosne, i będzie trwać.
Bo te marzenia są tak nijakie,
Dajmy im spokój… psia jego mać.
Komentarze (3)
dobry wiersz - powiało optymizmem :) pozdrawiam
Są nijakie, powiadasz?
Uważam jednak, że wielu myśli takimi kategoriami, jak
peel
Ale kto się potrafi przyznać...
Plus za odwagę peela.
:)
A dlaczego nie? pomarzyć dobra rzecz.Pozdrawiam:)