Mamo...nie pozwól by zatopiły...
Wróc do mnie gdziekolwiek jesteś...Kocham Cię....
Smutne, szare opuszczone ściany
A w nich mój wizerunek zapłakany
Moje oczy pełne gorzkich łez
Bo ciągle w nich deszczowy dzień
W myślach szaleje groźna burza...
A w sercu wielka bolesna kałuża...
Smutek i żal kłębią się w moim życiu
Jak wielkie fale zatapiąjące okręty
Mamo...
Ty byłaś moja przystanią...
Byłaś jak port dla zagubionego wśród fal
okrętu....
Jak kochająca osoba w noce z
koszmarami...
Jak przyjaciel w dni przepełnione
łzami...
Mamo...
Byłaś moją miłością na każda chwilę...
Mamo...
Próbuję zapomnieć...
Te razem spędzone chwile...
Te pieknę uczucie jakim byla miłość do
Ciebie...
Próbuje...
Wyżucić z siebie żal i smutek...
Zapomieć...
Jak pewnego dnia odeszłaś...
zostawiłaś po sobie TYLKO wspomienie...
Blady obraz na ścianie...
nieskończone śniadanie...
Jak zostawiłaś mnie samą, cała
zapłakaną....
Momo...
Już nie chcę płakac i szlochać!
Juz nie chcę widywać Cie we snach!
Już nie chcę życ dla Ciebie!
Juz nie chcę wymawiać Twojego imienia!
Już nie chcę życ wspomnieniami
Bo one odeszły tak jak Ty Mamo!
Wiem, że dziś Cie juz nie ma...
że zostałam sama z kamieniem na secu i
bólem rozrywającym pierś
Lecz nie moge Ciebie wymazać!!!
Nie moge tak poprostu wyżucić Cie z
serca!!!
Mimo iz tak bardzo mnie skrzywdziłaś...
Wiem...
Mamo...
Ty jesteś jak zagubiony klucz do moich
drzwi
Momo nie potrafie bez Ciebie żyć!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.