Maraton życia
Bo dzisiaj mało który, swoją wiarą może przenosić góry.
...3...2...1...
Wyruszyli! Ogrom drogi przed nimi,
Najszybsi z przodu,wolniejsi za nimi.
Pot się z czoła leje,
wiatr im w twarze wieje.
Nagle, patrzcie ktoś leży,
Część z nas w to nie wierzy.
Potem upadło jeszcze paru,
nie wytrzymali upału.
Metr za metrem,
Kilometr za kilometrem.
Jeden przoduje,
reszta próbuje!
Goni wzdłuż lasu,
upada od czasu do czasu.
Ledwo dyszy, ledwo sapie,
Z czoła mu jak z kranu kapie.
Już biegnie, widać w oddali,
ziemia mu się pod nogami pali.
Widać jak kłębi się kurz z pod stóp,
Tup...tup...tup...
Na twarz na mecie pada,
i dwóch koło niego przysiada.
Spocony odkrytą ma szyję,
podszedł lekarz, stwierdził - nie żyje.
...::każdy z nas ma swój życiowy maraton::...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.