Marzenie
Kiedy do mych drzwi zapukasz
zrazu zgadnę, że to Ty,
że to wreszcie się spełniają
fantastyczne moje sny.
Drzwi otworzę lekkim skokiem
lżejszy niźli śniegu puch,
a Ty wpłyniesz w nie powoli,
delikatnie, niby duch.
Wnet szarmancko w pas się skłonię
obleczony w smoking biały
i ustami dłoń Twą musnę,
zwłaszcza ów paluszek mały.
Potem dźwięki nas otulą
muzyki błękitnym szalem,
cały świat się dziś upoi
naszym pierwszym wspólnym balem.
Zawiruje zmysłów woal
połączą nierozerwalnie ręce,
wyznam wszystko Ci w tym tańcu
cały drżąc, jak w strasznej męce.
Gdy opadną płatki dźwięków
i ustanie pulsu wrzenie
patrzeć w moje oczy będziesz
odnajdując tylko siebie...
...........................................
....................................
Chyba żebym ...czekał długo,
zbyt długo, jak na ten wiek pospieszny
pukania nie dosłyszałbym
nie wierząc w ów sen pocieszny.
Lekkość przebrałbym w zmęczenie,
smoking zmienił w szlafrok obcy,
elegancję w obojętność,
pocałunek w uśmiech drwiący.
Czas okrutnym jest lekarzem,
szarość życia – katem uczuć,
więc już przyjdź, nie zwlekaj dłużej,,
stos przesądów głupich porzuć.
Komentarze (1)
twoje wiersze z przyjemnością się czyta, ładne
metafory, subtelnie przekazane uczucia- mi się
podobają. Ten ma trochę zachwiany rytm, gdyby go
wyrównać, byłoby idealnie. pozdarwiam:)