Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Matka

Czy kobietę, która wydała mnie na świat, powinnam nazywać matką? Czy miała serce? A miłość, matczyna miłość- co z nią zrobiła?!

Była ze mną tylko trzy dni! Trzy długie dni po moim urodzeniu. Kiedy nabrała sił-wyszła. Po prostu wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi na długie lata. W ten oto sposób, zostałam na łasce mojej Babci.
Z czystą kartą podążałam w wielkie nieznane.
Czasy mojego dzieciństwa należały do niezwykle trudnych.
Trzymałam się babcinej spódnicy w obawie, że mogę zniknąć! Nie wiem skąd brało się to nieustające uczucie lęku. Może z podsłuchanych rozmów osób dorosłych?
Strzępki słów pamiętam do dzisiaj: (...) może ona wróci i ją zabierze, może odda komuś, Boże, jak ciężko żyć...
Było bardzo ciężko. Wojna zabrała nam najbliższe osoby. Babcia każdą wolną chwilę wpatrywała się w okno, wierząc, że wrócą. Na próżno. Nie wrócili.
Drugi kontakt z moją matką był tak niespodziewany, jak i niesamowity.
Zjawiła się któregoś wieczoru.
Spałam w "nogach" babcinego łóżka (wynajęte mieszkanko było maleńkie i skromnie wyposażone). Miałam niecałe sześć lat. Zbudziła mnie po to, by powiedzieć: bądź grzeczna, bo jeżeli nie będziesz, Babcia cię wyrzuci, a ze mną pojechać nie możesz.
Rankiem już jej nie było. Ulotniła się jak sen.
Czy byłam grzeczna? O, tak! Paraliżował mnie strach. Myśl o tym, że jeśli cokolwiek przeskrobię- stracę dom, miejsce do spania, jedzenie, ubranie....
Więc starałam się tak bardzo, jak tylko małe dziecko starać się potrafi. O niczym innym nie potrafiłam myśleć!
Z tego starania wylatywały mi z ręki kubek, talerz... Stawałam wówczas na baczność i czekałam na karę!
O dziwo, nie wyrzuciła mnie! Mała bura i uwaga, że należy ostrożnie wycierać naczynia, bo mamy ich niewiele. Czasami dodawała z uśmiechem w oczach:
- Będziemy musieli jadać na liściach kapusty, kiedy już zbijesz wszystkie talerze. To było cudowne! Wiedziałam, że żartuje.
Babcia była niesamowita! Dzisiaj to wiem. Wszystko, dosłownie wszystko, było na Jej głowie. Zawsze pewna siebie. Wymagająca, ale i wyrozumiała. Odważna i odpowiedzialna. Potrafiła walczyć o przeżycie jak mało kto.\
Nigdy nie byłam głodna.
Z resztek materiałów i wełen potrafiła zrobić prawdziwe cudeńka. Dla Niej nie było sytuacji bez wyjścia!
Szykowna, elegancka i serdeczna.. Nie szczędziła nikomu uśmiechu i dobrego słowa. Potrafiła też surowo zrugać. Czyniła to z klasą. Miała wielkie serce - serce pełne miłości.
Ale cóż, nie mówiłam do Niej MAMO! Tak bardzo pragnęłam wymawiać to słowo, szczególnie, kiedy słyszałam wołania rówieśników z podwórka:
- Mamo, podmuchaj, boli...
Siadywałam wówczas cichutko w kąciku, pod stertą drewek. Niewidoczna dla całego świata, zamykałam oczy wyobrażając sobie matkę...
To było niezwykle trudne. Kiedy już jawił mi się jej rozmydlony obraz, delikatnie układałam usta do głoski "m", by po chwili wyszeptać to czarodziejskie słowo: - MAMO.
Niestety, nigdy do niej nie dotarło, bo nigdy na nie nie odpowiedziała.
Nie było jej przy mnie, kiedy spadłam z drzewa, nie przytuliła mnie, kiedy płakałam, nie położyła mi chłodnej dłoni na czole, kiedy majaczyłam w gorączce...Nawet nie była przy mnie, kiedy poszłam po raz pierwszy do szkoły. Nie wiedziała, że zdałam maturę, poszłam na studia...
Zjawiła się w dniu mojego ślubu, na chwilę, by znowu odejść. Miała tyle ważniejszych spraw, a ja?
Ja- nie byłam żadną z nich. Byłam tylko epizodem w jej życiu. Owocem miłości, którą straciła, obarczając winą mnie. Jednak był Ktoś, dla kogo byłam ważna. Moja kochana Babcia! Jej mądrość, zwyczajna ludzka mądrość, w miarę dorastania stawała mi się drogą, prowadzącą do celu. Zaszczepiła we mnie wiele swoich pasji. Uwielbiała czytać i dokonywać (po swojemu) recenzji przetrawionej literatury. Spisywała je na skrawkach szarego papieru i wkładała do danej książki. Napotykałam je i odbierałam jako zachętę do przeczytania kolejnej pozycji. To dzięki Niej spotkanie z Falskim było dziecinnie proste. Zasypiałam przy poezji Konopnickiej, tajemniczych legendach i podaniach, a nawet kaszubskich dumkach. Kiedy ogarnia mnie nostalgia, wracam do tamtych szczęśliwych wieczorów i lżej mi na duszy.
Babcia miała niezwykły dar opowiadania. To Ona poznała mnie z Mickiewiczem i uświadomiła, ze każdy Polak winien jak modlitwę, codziennie powtarzać Inwokację. Więc czyniłam to, mając osiem lat.
Nigdy nie zapomnę wspólnych wypraw do lasu, w pole, nad rzekę. Każde spotkanie z przyrodą traktowała jak lekcję życia. Nauczyła mnie łowić ryby, rozmawiać z ptakami, słuchać o czym mówi wiatr i ...tańczyć na deszczu. Dzięki Jej miłości- potrafię kochać i przebaczać. To Ona sprawiła, że jestem. Zwyczajnie, po prostu- Jestem!

Wspomnienie to, dedykuję mojej Babci, bo to ONA była mi prawdziwą Matką.

autor

Luccia

Dodano: 2012-05-26 15:25:03
Ten wiersz przeczytano 533 razy
Oddanych głosów: 3
Rodzaj Wolny Klimat Optymistyczny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

lotka lotka

Uśmiecham się przez łzy...:-) Pozdrawiam ciepło :-)

aranek aranek

Czytałam na jednym wdechu - piękny tekst, tym bardziej

że nie użalaczek, tylko pełen optymizmu i nadziei.
Pozdrawiam cieplutko:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »