Mesjanizm z przymusu
Nie biorę na siebie cierpień ojczyzny, A dusza moja się dziś nie ukorzy, Nie chce na ciele mieć walki blizny, Niech ból się równo po wszytskich rozłoży...
Niepewność jutra, gwałtowne zdarzenia,
Głeboko schowane w sercu gdzieś rany,
Chroniczna niewiara we własne marzenia,
To obraz-słów pędzlem jest namalowany...
Ja nie chcę już łykać tabletek i
proszków,
Ja nie chce juz leżęć pod rurką z
obiadem,
Ja zacząć chcę żyć zwyczajnie, poprostu,
I wiedzieć: Wszystkiemu złemu dam radę!
Już ciało moje powoli się słania,
Ból je przeszywa przynamniej srogi,
od tego ciągłego przeskakiwania,
Kłód które rzuca mi świat pod nogi.
Patrzę w około- radość gdzieś znika,
Przez chwilę wstydzę się myśli tej złej,
W tej chwili w sobie mam egocentryka
Który powtarza:"Dlaczego im lżej?"
Ze swym problemem zostaję sama
Starania i próby? Na nic mi były...
Nie jestem chłopcem z dzieła Adama
Cierpieć za naród, ja nie mam siły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.