Mgła
prowadzą mnie
dokąd??nie widzę
mówią do mnie
co??nie słyszę
po chwili cisza...
ściagaja opaskę z oczu
widzę mgłe...
zaczyna dochodzić głos:
URATUJ MNIE!!!krzyk
cisza, a słysze tylko krew
płynacą po ciele i łzy
kapiące na ziemie....
mgła znika...a pojawia się lustro
tam osoba cała we krwi i kałuży łez...
krzyczy coś, ale nie....
to krzycze ja do tego odbicia...
i znów głos:
przykro mi,
wszyscy nie zmieszczą się w niebie...
Komentarze (1)
Piękny wiersz ubrany w proste słowa... proste wnioski,
czemu niedostrzeżony? Pozdrawiam.