A miało byc tak pieknie...
Milosc na odlegosc to nie miłosc...
Byl sobie chłopak i dziewczyna.
On był przystnojny,ona piekna.
On madry,ona takze.
Od roku łaczyła ich miłosc.
Miłosc jak myśleli ogromna,najwieksza na
świecie.
Milosc wspaniała i nie zapomiana.
Spotykali sie codziennie.
Gorace pocałunki,długie rozmowy.
Chwile tak wiele znaczace,chwile tak
piekne.
On wyjechał,studiował.
Ona została sama.
Znosili to ciezko.
Teskna przygniatała ich cale zycie.
Gdy spotkali sie po dlugim czasie,bylo jak
w niebie,tak cudownie.
Lecz,on znowu wychał.
Brutalny powrot do rzeczywistoci.
Ona znowu sama.
Tesknota niszczyła jej swiat.
Kazdy telefon.lub list,byl jak glos z
nieba.
Oprocz tego jednego ostatniego.
Zerwał z nia.
Nie podal przyczyny.
Caly swiat jej runął,wszystko mometalnie
sie zniszczyło.
Spotkała go po jakims czasie.
Wszystko stalo sie jasne:
Gdy przychał tu ,byl załamany ta
rozterka.Przyszła do niego jakas
dziewczyna.On byl troche wciety.Wiadomo co
sie działo.
Ona zaszła w ciaze.Teraz musza wziac
slub.Nie moze jej zostawic.
Lecz na koncu wyznał jej,ze
"Kocham Cie i kochac bede do ostanich życia
chwil,jak nikogo nigdy na świecie"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.