Miejsce na kontrolnej wieży
Wypuszczałam Cię w powietrze
Tyle razy , że nie zliczę .
Szyba niech poświadczy za mnie
Odciśnięty mój policzek .
Gdy widzialność była dobra
A wiatr wiał -tak jak należy
Wypuszczałam Cię w przestworza
Byś się mógł z nimi pomierzyć .
Lód ze skrzydeł zdrapywałam
Pas startowy lśnił gładkością
Ptakom latać zabraniałam
Z wyjątkową stanowczością!
Wypuszczałam Cię w powietrze...
Szlak podniebny wskazywałam..
Dzisiaj na kontrolnej wieży
Siedzę sama.
Całkiem sama.
Próżno oczy wypatruję
Mgła zasnuła wszystko wokół
Ciemne chmury po horyzont.
Tylko wieży smutny cokół.
Komentarze (3)
dobry wiersz pod względem rytmicznym... rymy też
niczago sobie. W ciekawej metaforze opisałaś
samotność...
Milosc jak "ptak" wznosi sie ku przestworzom...czasem
z podrozy moze
nie wrocic ..swiat jest wielki i pelen
niebezpieczenstw.
Pozwoliłaś mu rozwijać skrzydła...-czy ta inna też
pozwala?:-("Jeśli trzymasz miłość zbyt mocno-udusi
się,jeżeli zbyt lekko-odleci"Kto wie jak to
jest...Ciekawy wiersz