Miksuję wszystkie obłędy swe...
Miksuję wszystkie obłędy swe
Tak dziwnie jest żyć inaczej
W separacji ze świadomością
W tej czarze mrocznej
Wszystkie owoce dawno już
Przegniły na przemian
Z radością
Ze smutkiem
I żalem
W przedziwnym odrętwieniu trwam
W pewności że ludzie są dobrzy
I bóg jest dla nas dobry kochający
I tych haseł wzniosłych
SPRAWIEDLIWOŚĆ i NIESPRAWIEDLIWOŚĆ
Nie ma
Pomnikowo stoję
Nie zmieniam miejsca
Wciąż constance dla innych
Dla siebie na fali złudzeń
Dryfuję smagana wiatrem przemian
Panowie w białych kitlach
Święci czyściciele umysłów zbłąkanych
Z kaftanem bezpieczeństwa w rękach
I strzykawką uspokojenia dla mych
dendrytów
Z szelnowskim uśmiechem jeden na twarzy
Drugi z lekka obłąkany w ruchach
tanecznych
Panowie w białych kitlach nie pomogą
Niech biją w drzwi moje szare
Nie otworzę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.