Miłość Zimowa
Widziałem jeden przebłysk
odległej ode mnie planety.
W mgnieniu nikłe odbicie
odmroziłem na chwilę ocean.
Jedna łza i okruch
zachowałem ją w pamięci.
Krótki szczery szept
rozdrapał moje serce.
Do końca życia już jeden cel
lot na Venus za skarby świata.
Otulić ją
zastygnąć
w czasie.
Oszukać przeznaczenie
muszę wyprzedzić śmierć.
Zanim wyschną rzeki
muszę odgonić
niepotrzebny cień.
Ożywić jej rubin
i zatańczyć pośród mgieł.
***
Kolejna rana i znowu sól
tak po prostu, żebym czuł ból.
Twardnieje skóra z każdym miesiącem.
Odwraca się ode mnie Słońce.
Nie chcę widzieć tych oczu
kochałem kolejny raz.
Boję się winy swojej i łez.
Przysiadam na uboczu
jak barbarzyński głaz
przed chwilą z Tobą, teraz bez.
Głupoty bezmiar
i za naiwność kara.
Uroiłem sobie znowu coś.
Skomli ma bestia
w serca pieczarach
myślałem, że mam w sobie coś...
co pozwoliło by wystarczyć
być balsamem na twój mrok.
A nawet nie wiem, z kim mam walczyć
pięknie zaczęty nowy rok!
Komentarze (5)
A ja mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dopiero
mamy początek roku. Pozdrawiam serdecznie
- z szacunku do przyrody. Zima z dużej, bo prawdziwy
black metal, jest jak Wieczna Zima ;)
dlaczego zimowa z dużej?
teraz szuka taśmy klejącej :D
Rozsypało się zawiedzione serce..