Miłosna refleksja.
Natłok zdarzeń, natłok myśli....
Ktoś powiedział "carpe diem"
To boli. Ból nie minie.
Powoli. Nieubłaganie. Płynnie
Zaciera się granica między nocą a dniem
Nie analizować. Przestać myśleć.
Nie czuć bólu, wyrzutów, słów
Bolesnych, powraca myśl znów
Ja chcę po prostu istnieć.
Tamta. Ona. Ta. Ona.
Dwie pary oczu w jedną się zlewają
Te na przyszłość. Tamte wyrzutem serce
targają.
Ta przede mną. Tamta zraniona.
Ale płomień zapalniczki nowy płonie
Z jednymi oczami moje oczy złączone.
...za dużo, za dużo się dzieje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.