Misiowanka II
Nie chciał niedźwiadek zacząć śniadanka,
choć pyszna była mamina grzanka,
do tego mleko z miodem cieplutkie
i dwa owoce miękkie, słodziutkie.
A czas już było ruszać do szkoły,
więc złapał misiu tylko smakołyk
- baton miodowo-czekoladowy,
jak miał w zwyczaju zupełnie nowym…
I wpałaszował zaraz po drodze
jeden, a potem pięć brudząc brodę.
W szkole niemrawo zasiadł do ławki,
źle się już poczuł i dostał czkawki.
Do tego grała orkiestra brzucha:
- brrrunatny misiu, ty mnie nie
zmuuuszaj
po kilka porcji słodyczy trrrrawić,
tak ja się z tobą nie będę baaaawić…
I żeby chociaż symfonia brzucha
dotarła tylko do misia ucha…
Lecz bębenisko niedźwiedzie przecież
zagrało głośno do ławki trzeciej,
piątej, dziesiątej, przed całą klasą,
a końca nie było dziwnym hałasom…
I tak misiu, choć... nie zjadł
śniadania,
najadł się wstydu z samego rana.
Komentarze (31)
przeczytam wnukowi, który często nie chce jeść
posiłków ,a prosi o słodycze,,,,ciekawy wiersz,
pozdrawiam