Młodzieńcza miłość - XIII i XIV
Pozdrawiam Was kochani i pięknie dziękuję, za sympatyczne komentarze i głosiki:)
Rozdział XIII
Elżbieta była bardzo zaskoczona tym co
usłyszała i zarówno słowa Zenka jak i jego
matki, wprawiły ją w zakłopotanie –
zwłaszcza, że nigdy nie poruszał tego
tematu. Jeśli zaś chodzi o reakcje
przyszłej teściowej - raczej nie okazywała
zbytniego zdziwienia. Jak się potem
okazało, była przez swojego syna
uprzedzona, a poza tym, Ela wraz z córką
bardzo przypadły jej do gustu. W sumie
bardzo się ucieszyła, że będzie miała już
tak "dorosłą" wnuczkę. Po tych
narzeczeńskich oględzinach zaprosiła
wszystkich do pokoju, po czym zaproponowała
Amelce, wspólne parzenie herbaty. Kiedy
wróciły z poczęstunkiem, mała była bardzo
radosna, a mamę Zenka traktowała jak babcię
i tak też się do niej zwracała - obie
robiły wrażenie, jakby już od dawna były z
sobą bardzo związane. Elżbieta obserwowała
te relacje i nawet spodobała jej się, ta
ich komitywa. Zabawiły tam jeszcze jakiś
czas, po czym Ela oznajmiła córce, że
najwyższa pora wracać do domu. Amelka nie
była tym zachwycona, ale cóż było robić. W
drodze powrotnej, dziewczynce nie zamykała
się buzia - tyle miała do powiedzenia, na
temat nowej babci. Od tego dnia, wszystko
się zmieniło. Elżbieta wraz z córką
przeprowadziły się do Zenka, a raczej do
jego mamy i jej przyjaciela, którego Amelka
również polubiła. Chodziła z nim po zakupy,
razem gotowali obiady, a także oglądali
bajki na dobranoc. Było miło i wesoło, choć
Elżbieta nie do końca była z tego powodu
szczęśliwa. Podświadomie przeczuwała, że
coś wisi w powietrzu. Któregoś wieczora
kiedy we dwoje zasiedli do kolacji, Zenek
wyszedł z propozycją, żeby zorganizować
zaręczyny. Eli co prawda nie przyszło to do
głowy, ale zaakceptowała ten pomysł. Termin
wyznaczyli na styczeń, a za miesiąc ślub i
wesele. Jak zaplanowali, tak też zrobili.
Zaręczyny odbyły się w domu rodziców
Elżbiety, w towarzystwie najbliższych i
przyjaciół. Zbliżał się luty, a zarazem
czas ślubu i wesela. Atmosfera dość
napięta, ale tak już to bywa przed różnego
rodzaju uroczystościami. Ela z Zenkiem
zadecydowali, że na wesele wynajmą salę na
pobliskich ogródkach działkowych. Czekało
ich teraz sporo pracy, aby to wszystko
dobrze zorganizować, przystroić, no i żeby
zaproszeni goście byli zadowoleni. Kiedy
nadszedł już ten wyjątkowy dzień, wszystko
szło zgodnie z planem, a nawet w dość
przyjaznej atmosferze. Ela była w dobrym
nastroju, choć trochę zaniepokojona.
Zasadniczo nie miała w życiu szczęścia i
jak tylko układało się coś za dobrze,
nabierała podejrzeń. Póki co, zapowiadał
się piękny ślub i takie samo też wesele.
Rozdział XIV
Pani młoda gotowa do wyjścia i czekała już
tylko na Zenka i ślubny bukiet z kolorowych
frezji. Pasował zarówno do blado żółtej
sukienki, jak i kapelusza, w tym samym
odcieniu. Na godzinę przed ceremonią,
stawił się narzeczony w towarzystwie swojej
mamy i jej przyjaciela Pawła, zaś na ulicy
przed domem, oczekiwał czyściutki i
przystrojony samochód. Wszystko dograne,
więc i czas wyruszyć już do USC. Młodzi ze
świadkami pojechali samochodem, natomiast
cała reszta gości, wynajętym autokarem.
Ponieważ wszyscy dojechali na czas, więc i
pora na uroczystość. Elżbieta (niepoprawna
romantyczka) była tak wzruszona, że nie
mogła opanować łez które ciekły jej po
policzkach. Ktoś podał chusteczkę, ktoś
inny powiedział coś śmiesznego, dla
rozluźnienia napięcia. Kiedy zapanowała
cisza, wszystkie oczy skierowane były na
młodą parę, która już i tak wystarczająco
była zestresowana. Otworzyły się drzwi i
popłynęła melodia – „Marzenie” (Schumana).
Chwila była tak podniosła, że Ela ponownie
nie umiała opanować łez, a nawet szlochu
który było słychać. Dla tych którzy dobrze
ją znali, było to w zasadzie normalne, ale
byli też tacy, którzy okazywali wielkie
zdziwienie a nawet było słychać złośliwe
uwagi. Biedna Ela starała się jakoś
opanować, ale nie wychodziło jej to. Taka
już była i nic nie można było na to
poradzić. Kiedy uspokoiła się i zdała sobie
sprawę z tego, że jej wzruszenie
przerodziło się w głośny szloch, było jej
bardzo wstyd, ale co mogła poradzić.
Wszystkich zgromadzonych pięknie
przeprosiła, niektórych nawet uściskała i
jakoś wybrnęła, z tej niezręcznej sytuacji.
Po złożeniu życzeń każdy z gości otrzymał
lampkę szampana, którą wspólnie wznieśli
toast, za zdrowie i szczęście młodej pary.
Tak więc formalności stało się zadość i
wszyscy razem oprócz państwa młodych, udali
się do autokaru. Kiedy już dotarli na
miejsce, podano uroczysty obiad a zaraz po
nim tort i lody. Na stołach znajdowały się
też różnego rodzaju smakołyki, poprzez
ciasta, owoce, wyroby czekoladowe, napoje
chłodzące, zakąski, kawę, herbatę i wiele
innych różności, aż do napojów wyskokowych.
Części rozrywkowej zaś, towarzyszyła piękna
muzyka z magnetofonowych kaset, przy której
bawiono się do białego rana.
Komentarze (18)
Z zaciekawieniem czytam Twoją opowieść Isiu Pozdrawiam
Serdecznie
Witaj Irenko!
Chwila niepowtarzalna...
pogodnego dzionka:)
Isiu pięknie ..to był czar takiej muzyki .. radio w
ręce i w drogę ..
Czekam z niecierpliwością...Pozdrawiam serdecznie :)
z tym Zenkiem nie wiem czy będzie mieć szczęśliwe
życie
serdeczności Isiu:)
Isiu , jak na razie wszystko fajnie się toczy ,ciekawa
jestem ciągu dalszego . Podoba mi się styl Twojego
pisania . Pozdrawiam serdecznie :)
:))))
Isiu, z przyjemnością czytam i czekam na dalszy ciąg
wydarzeń.
Mam kilka czytelniczych uwag, jak chcesz to wprowadź
poprawki :)
'że na wesele wynajmą* salę'
'kiedy zapanowała cisza wszystkie oczy skierowane były
na młodą parę'
Serdecznie pozdrawiam.
sporo tego czytania a mnie czas goni pozdr
Isiu dzisiaj z przyjemnością przeczytałam wszystkie
dotychczasowe rozdziały opowiadania. Oczywiście na
każdy zostawiłam plusik. Czekam na dalsze części, o
ile mi tylko czas pozwoli, zabiorę się za lekturę.
Serdeczności.
Jak zawsze ślicznie i czekam na kolejne z części
wciągnęłaś opowiadaniem:)dobranoc
Coś mi się wydaje, że przy Zenku Ela uroni wiele
łez...
Pozdrawiam Isiu :)
Nie wróżę jej nic dobrego z tym
Zenkiem,ale nie uprzedzajmy faktów:)
Pozdrawiam
Takie chwile długo się pamięta
Pozdrawiam Isiu:-)