Młynek
Do niczego nie jest mi potrzebny,
stoi w piwnicy
i pokrywa się kurzem.
Co kiedyś w tym młynku mielono – nie
wiem.
Wygląda jak zwykły, nieco powiększony
młynek do kawy,
jednak jego szufladka pomieści z kilogram
urobku.
Kto pijał aż tyle kawy?
Kupiłem go kiedyś za grosze na pchlim
targu.
Dziś w piwnicy
cierpliwie czeka na swój czas.
Marzy, że kiedyś to wszystko runie,
że puste sklepy zostaną zamknięte,
a ja będę wymieniał rodzinne pamiątki
na garść zboża, którą on mi zmieli.
Na razie gnuśnieje w piwnicy
i niech na zawsze postanie nieużywany,
ale w razie czego – jestem zabezpieczony.
Komentarze (19)
Fortuna w młynku się miele
Ciekawy. Kiedyś mielono nie kawę, tylko zboża. Nie
było też herbaty. Pewnie przydawał się taki duży,
przy wielodzietnej rodzinie. Mój tata opowiadał, że
jeszcze jak spali, pamiętał jak jego matka mieliła,
nie wiem, chyba cykorię, na śniadanie.
Nigdy nic nie wiadomo, lepiej zostawić.
Świetny i życiowy wiersz pozdrawiam serdecznie ;)
ja też jestem zabezpieczony ... moja żona miele
językiem gdy taka jest potrzeba ...spadam spać
...dobranoc ...