Modlitwa do Słońca
Cieszyć z życia trzeba nauczyć się
Umieć patrzeć na świat oczyma Boga
Uświadomić samemu sobie o istnieniu
dobra
Patrząc za okno widzę zachodzące słońce
Czerwieni się za niebieską barwą
Patrzę i słyszę muzykę tylko dla ducha
Słyszę i czuję zapach wieczora
Co chwilkę źrenice mienią się w
zachwycie
Zaraz zajdzie, zginie w błękicie
Coraz bardziej dusze koi mi
Coraz silniej rany serca goi
Teraz chcę mi się żyć
Teraz nie muszę śnić
Teraz i ciało moje tańczyć pochciewa
Moja dusza dosięga nieba
Wiem radość trwać nie będzie długo
Bo już znika, umyka
Dokąd pędzisz?
Chciałbym wykąpać ciało w radości lata
Chciałbym oczyścić duszę nie przez mego
brata
Chcę zmienić się
Jednak braknie sił
Mówię sobie
Nie jestem przecież taki zły
Nie skrzywdziłem motyla
Nie złamałem kwiatu
I przez moje poczynania nic nie zmienia się
Wszystko jest takie samo i przez to jest ze
mną źle
Dusza niegdyś biała, co dzień plamiona
przeze mnie zostaje
Czyszczona, bielona i tak czystą się nie
staję
Dlatego nie umiemy cieszyć się sekundą
Nie umiemy, choć tak mocno chcemy
To długi czas wbrew pozorom, kiedy życie
kona w nas
Krótka w radości ramionach
Jaka piękna jest ta chwila, kiedy mówię
sobie dość
Mówię nie czyniąc wielkich dzieł
Jaki piękny zachód słońca
Czasem lepiej spojrzeć w niebo
Zachodzącemu słońcu rzec
Zabierz me smutki, zabierz grzech
Bym mógł z życia w pełni cieszyć się
Do jutra o wędrujące słońce
Jutro też opowiem
Jutro zdradzę wszystko Ci
A Ty wyniesiesz niepokoje moje
Gdzieś daleko w ciemny kąt
Gdzieś daleko z tąd!!
I pocznie kwitnąć suche plemię, owocem obdarzając świat!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.