Modlitwa..kolejna
Po śladach wiecznej zimy,gdzie w sercach
pozostały jeszcze pąki kwiatów,
rodzi się niezrozumiały ból istnienia,
ból przenikliwy,wypalający śmiertelne
piętno niepokoju,
tam na stosie płonących serc,gdy sen nie
przychodzi łatwo,
walczy anioł z diabłem,o spokój naszych
dusz,
o bycie męczennikiem,na polu własnej
bitwy,
i tam,gdzie wiatr kończy swą wędrówkę,
siądziemy zmęczenie do ostatniej
rozmowy...
Bezbronni,okaleczeni,otuleni w
prześcieradło z mgły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.