***mogłam***
stałeś w cieniu
odizolowanej latarni
morskiej
i zaglądałeś
głęboko w oczy
milionom gwiazd
stałeś obok
czarnego kosza
na stacji metra
i czekałeś
na zbawienie
stałeś trochę
za mną
i trzymałeś mnie
za lewą rękę
szeptając cicho
o Edenie
aż szepty ucichły
uścisk dłoni
zelżał i znikł
i ty znikłeś
razem z nim
a mogłam
odwrócić się
choć na chwilę...
Bo czasem chwile są latami, a lata stają się minutami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.