/ moim błędem jest.../
moim błędem jest
że pokochałam szalenie
miłość moja ma oblicze
starego kościoła
pośród szarości ulic
kurzu miejskiego
szybuje niczym sokół
w szponach niesione
o bruk rzucone
serce rozdrapane
kurantami wygrywane
świtem bladość spowita
co z księżycem płynie
nie będzie jęczeć
będzie szeptać
o miłości płomiennej
moim błędem jest...
Twoje oczy mój sokole... wypatrzyły mnie, za to dobremu losowi dziękuje.../ / 7. 04. ’08. /
Komentarze (5)
jak dla mnie bomba ... wiersz ciekawy i forma
świetna)))
Zastanawiająco albo i trafnie dodany ten
''sokół'...błąd...ofiara...Ciekawa metafora i bardzo
trafna :(
Wiersz ujmujący bez względu na to, czy uczucie, o
którym piszesz miało sens, czy nie...
Rownanie mi sie nie zgadza. Twierdzisz ze zrobilas
blad, zakochujac sie a pod wierszem dziekujesz dobremu
losowi, zreszta to nie wazne - piekny wiersz jest w
nim pasja i uczucie. Podoba mi sie.
Stary kościół to symbol wiecznego trwania.Więc może i
TWOJE szczere uczucie bedzie trwało tak długo jak
trwaja swiatynie.Ciekawy wiersz , czytelny w
obdbiorze.