Mój Anioł
Umarła nadzieja, choć tak chciała żyć,
Bo mój umysł zalała ciemnota.
Pytałem wciąż siebie, nie być czy być,
A świat upiększała tęsknota.
Błądziłem zmęczony po ciemnym lesie
Z nisko do ziemi zwieszonym czołem,
Pytałem ja wiatr, co dla mnie niesie
I wtedy spotkałem anioła.
Nic nie mówiła, była piękna jak Bóg,
Uśmiechała się do mnie szeroko,
Czułem, jak mdleję, nie czułem swych
nóg,
Bo weszła w me serce głęboko.
Zemdlałem tak, obudziłem się z rana,
Ledwo wspomniałem, co ja tam robię.
Wiem, że była, lecz jak wyglądała,
nie mogłem przypomnieć ja sobie.
Jakoś jak nigdy życia poczułem smak,
I me serce inaczej się biło.
Czułem anioła, czułem jej znak,
Czułem jak mnie bardzo lubiła.
Znikła tęsknota, zmieniło się wszystko
I życie kolorów nabrało,
Pamiętać będę, jak była blisko.
Choć znikła, lecz obok została…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.