Mój cień
Gdybyś płakała otarłabym wszystkie twoje
łzy
Gdybyś krzyczała pokonałabym wszystkie twe
lęki...
Wymazałabym ten czas zły,
Byś już nie musiała puszczać mojej ręki.
Twoja twarz, ona nęka me sny
Twój głos, on wygania ze mnie mą duszę
Twój śmiech, niczym anielski głos
Lecz sen ten wyciska z oczu mych łzy,
A głos zagłusza ciszy muzykę.
Choć los dał mi mieć miłość przez
chwilę,
To próbuję wytłumaczyć to sobie.
Że dane mi było mieć cię tylko tę chwilę
!
Że być nie mogłem już dłużej przy
tobie...
To tak bardzo rozdziera moje serce
I do jęków porywa mą schorowaną duszę...
To kaleczy me wyciągnięte ręce
Że pozostać w tym świecie muszę...
By ukoić ten ból rzeczywisty
I opatrzyć nie gojące się rany.
Wyciąć wspomnienia co jak krzew
ciernisty
W mej osobie został zasiany...
...i chociaż wtedy byłaś ze mną,
To od samego początku byłem samotny.
Dzisiaj dałem już koniec tym cierpieniom
Lecz chciałbym ostatni raz usłyszeć twój
śmiech!
Zanim odejdę w mrok, dusza ma zniknie
Wiem...zapomnisz...; o mnie, o moich
łzach
A ja samotny, w mroku zginę
By nie pozostał żaden po mnie cień...
dla ciebie ******
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.