Mój narkotyku
Rozkosznie móc o świcie
Owoców twych kosztować
I śnić przez całe życie,
Troski w niepamięć chować.
Piosenki sobie nucić
I wcale się nie smucić.
I miło o poranku
Na twoim ślicznym ganku
Tak trochę od niechcenia
Rozważać sens istnienia -
Stawiać sobie pytanie
I odpowiadać na nie.
Z dala od zgryzot, żalu,
Tańcząc na życia balu,
Wśród szczęścia i miłości
W twarz zaśmiać się nicości.
Bez maski, fałszywych łez
Rozkwitać, jak wiosną bez...
Chciałbym tak żyć do końca.
Wciąż płynąć na tej fali,
Co szuka światła słońca
I nigdy się nie żali.
Twym ciepłem otulony,
Przemierzać świata strony.
Komentarze (7)
Ach..... Sielanka:)
z przyjemnością czyta się takie teksty. gdzie rytmika
współgra z rymem, gdzie treść jest przejżysta i można
pomarzyć rozczulić się i powspominać.
Czytając ten wiersz. Przypomniała mi się piosenka R.
Rynkowskiego „Wsiąść do pociągu byle jakiego nie
dbać o bagaż nie dbać o bilet”
i.t.d…Wiersz bardzo zgrabny a marzeń to aż Ci
zazdroszczę.
Każdy marzy by spróbowac takiego narkotyku.
Bardzo trafny tytul..Ladne opisales ten narkotyk...
Kiedy mężczyzna jest rozmarzony
Można go uwieść z każdziutkiej strony
Szeptać, i głaskać, stale całować
I wszystkie chwile niebu darować
Popłynąć w brzegi w bezkresy dale
Bo nie ma lęku i masek wcale
Tylko ta szczerość, co się zaplata
W serce od wieków w różanych kwiatach
No na takim "haju" jak piszesz to można :)
nie ma to jak ukochana osoba napędza nas do działania
, dobrze napisany wiersz ładnie podzielone zwrotki i
prawidłowo ułożone wersy, tylko że fala ma już tak
-raz się wznosi raz na wspak :)