MÓJ PIES SIĘ ROZPŁAKAŁ
(dołączam do grona osób piszących o jesieni)
Mój pies się rozpłakał, gdy wrócił do
miasta,
Do betonowej klatki w wielkim
blokowisku,
Teraz leży cichutko, ogonem nie chlasta,
Pewnie śni, jak buszuje w leśnym
uroczysku.
Moja żona ze smutkiem spogląda przez
okno,
Za którym nawałnica gra piekielne
dźwięki,
Drzewa na ulicy bez sztormiaków mokną,
A z balkonu dochodzą jakieś dziwne jęki.
A ja myśli zebrałem do wspomnień koszyka
I wyobraźnią biegam po letnich
plenerach.
Teraz widzę bociana, jak za chmurą
znika,
Za chwilę małą mrówkę, jak swój majdan
zbiera.
Słońce wypaliło w trawie żółte placki
I przez igły modrzewia gra teatrzyk
cieni,
Przykleiło do łąki swe gorące macki,
Zgrabny kociak na przyzbie rozkosznie się
leni.
Chłodne piwko na stole perliście się
rosi,
Wodna rzęsa w stawiku prawie się gotuje,
Chłop na horyzoncie kwietną łąkę kosi,
A ja lata ciepłego w dni słotne żałuję.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.