Mój świat...
...pożegnania nadchodzi czas, ale by przywitać się, trzeba się pożegnać...
07.07.2006
Mój świat marny jak kupka puchu
Wystarczy lekki podmuch wiatru by go
zmieść
A ja w nim trwam, poddaje się jego
podmuchom
Jak wierzba płacząca na wietrze
Gnę swój kark pod pręgierzem życia
Nie raz los okrutny miotał życiem mym
Niczym stateczkiem
Skorupką z parą rozbitków w środku
Na fal wzburzonych oceanie
Oddanych w ręce Posejdona władcy mórz
Zawsze jednak wychodziło słońce z za
czarnych chmur
Osuszało policzki mokre od łez
Nad głowa jak co noc zapalały się latarnie
gwiazd
Gdzieś w oddali widać upragniony ląd
Z oddali czuć rodzinnego paleniska dym
A teraz za kawałkiem chleba
Przyszło mi przemierzać obcy ląd
Giąć słowiański kark pod jarzmem obco
brzmiących słów
Ale grudkę ojczystej ziemi w kieszeni mam
W sercu ojczystej mowy dźwięk
Choć chleb to gorzki to wiem
Przełykany z solą łez
Jakże będzie smakowała kromka chleba
Gdy powrócę za jakiś czas
Ile upokorzeń zniosę ja tylko to wiem
Ile smutku w sercu mym ja tylko to wiem
Ale nadejdzie dzień powrotu
Do domu
Do rodzinnych stron
Do bliskich osób
Ta grudka ziemi
Srebrny medalik
Św. obrazek od matki
I uśmiech przyjaznej osoby
Przypomną mi
Ojczysty ląd............
Tristan350
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.