MOJA ODEZWA
Dla Ojca. Rydzyka, oczywiście.
MOJA ODEZWA
Witam, szanowny Ojcze.
Takie dzisiaj czasy,
że dzisiaj się już ludzie nie chowają w
jamach;
lecz domy mają i nie chodzą koniecznie w
łachmanach
i z życia wybierać umią najlepsze frykasy.
Ojciec zaś naucza, że zamiast miłości
ważniejsze w życiu są cierpienia, lęki;
i że trzeba nawet młode łamać kości,
i że najlepszą człowieka modlitwą są jęki.
Lecz gdyby żył Ojciec wedle swej nauki,
zamieszkałby Ksiądz w pustelni, gdzieś na
krańcu świata;
gdzie miałby siebie samego za brata
i uzupełniał gorliwie w cierpiętnictwie
luki.
Pustelnictwo jednak to jest rzecz cnotliwa,
gdy ktoś w swojej pustelni rozumu dobywa.
Bo ileż mądrości w sobie ma przyroda,
nad tym zdumie się niejedna pustelnika
głowa !!!...
[Ja bym był w Trzecim Zakonie Świętego
Franciszka,
gdyby mnie kiedyś większa miłość nie
spotkała;
(więc już nie jest dla mnie umartwianie
ciała,
gdy już ani jedno, ani mam też swoje;
tak to już się dzieje, choć myślami
swymi
ogarnąć tego nie sposób, jak ognia, co
dymi;
lecz chociaż tego nie znam, wcale się nie
boję;)
lecz Franciszkanizmu myśl wciąż mi
najbliższa.
A pomagać ludziom będę i po ślubie,
gdy będę szczęście mnożyć kawałkami chleba;
Pomogę, jeśli da Bóg, także własnej dumie,
wszak dzieci płodzić mogę też dla chwały
Nieba !...]
Lecz cóż, kończyć muszę wywód z filozofa;
Ojca jednak szanuję, jako Bóg przykazał,
Wszak On miłość i nawet wrogów złych
nakazał
Lecz cóż, kończyć muszę, Słowa, Słowa,
Słowa...
Więc Ojcze ! Bądź zdrów. Jeśli Bóg pomoże,
może się Ojciec odmieni - to będę
szczęśliwy;
może Ojcu pokaże, że świat urokliwy
jest; i że góry kocha, i Słońce, i morze
!...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.