Moja senna niesamotność
Ty...z mojego snu
odejdź już wreszcie
nie lubię cie
nie potrzebuje cię
Burzysz moje niezagrożenie
zakradasz się bezszelestnie
niczym pylista smierci
wyciągasz rękę
nie dotknę,nie wierzę,nie znam.
Roztaczasz zapach bagien
snujesz monstrualne wizje
bawisz sie moim sumieniem
co złe...co dobre
co czarne...co białe
psychostazja...
Ja żyję
ja tylko śpię
zagubiona a nie martwa
przeistaczanie mnie jeszcze nie dotyczy
mam płomien
mam jeszcze plomień.
Chcę tylko nocnej samotności
sennych marzeń
sennych pragnień
NIE GAŚ MI MOJEGO PŁOMIENIA!
ty...z mojego snu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.