Moja wedrowka...
Ide przez zycie
Po ulicach niespelnionych marzen,
Z torba niezapelniona.
Jest w niej teczka mysli z przeszlosci,
troche doswiadczen...troche zapomnianych
uczuc.
Chodze po zatrutym miescie
labiryntycznym,
Wdycham zatrute powietrze...
Dusze sie.
Moja nieokielznana dusza
Wymyka sie gdy zasypiam.
Odpoczywa od ciala, od rzeczywistosci...
Gwiazdy i sny sa moim zbawieniem.
Muzyka jest moim pocieszeniem...
A co mym przeznaczeniem?
Smierc na pewno,
Lecz co jeszcze?...
Czy czeka mnie tylko
pusty egzystencjalno-wegetacyjny zywot,
Czy cos wiecej?...
A jesli juz bylo, lub jest?...
Slepcy z nas.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.