Moje antidotum
Są takie dni, kiedy myślę,
"ech, szczęście znów mi uciekło,
pech nie odczepi sie nigdy,
wszystko do chrzanu, a niech to..."
Wtedy podajesz mi rękę,
głaszczesz leciutko po głowie
i sklejasz to, co pęknięte;
jak się odwdzięczę? No, powiedz.
Czasami jesteś zmęczony,
wiem - też masz liczne problemy,
lecz wiara wciąż w tobie płonie,
mądrze i dzielnie mnie wspierasz.
Jak Syzyf, ciągle od nowa -
podnosisz, kiedy upadam.
Prawdziwą opokę mam w tobie.
Mówiłam, że jesteś mi skarbem?
Komentarze (37)
nie zazdroszczę tylko się cieszę, że masz bo sama bym
tak chciała:)
na własny użytek czytam jak dedykowany dziecku -
synowi, córce... faktycznie, skarby:)
Jak to dobrze, że masz kogoś takiego.
Pozdrawiam, Ann. :)
Dobrze gdy taki skarb obok...całkowicie uwiesić sie
czyjegoś ramienia to zatracić swoje Ja.Ładnie
napisany:))Miłego czasu:))
nie zwykłem oceniać wierszy dedykowanych... i tym
razem odstąpię:)
Ważny, niezastąpiony, niezbędny, trochę mnie to
przeraża, ale to przez bagaż moich doświadczeń.
Cieszę się jednocześnie, że masz kogoś takiego i
wiersz dla niego powstał zasłużony.
Pozdrawiam:)
Gratuluję ci nie tylko wiersza z dedykacją - ale też -
czułego i niezastąpionego partnera.
Jurek