moje mieszkanie jest jak
moje mieszkanie jest jak
podziurawiony brzuch
jak twarz
z otwartymi ustami, nozdrzami
oczodołami,
kanałami słuchowymi
i jakimiś porami
na skórze
twarz chrapiącego
twarz oddychającego
twarz patrzącego
twarz krzyczącego
przez wszystkie OTWORY
do środka wjeżdża ulica
jadą po mnie ciężarówki
gigantyczne tiry gniotą mi dłonie
i stopy
i klatkę piersiową
na nadgarstkach,
powiekach
i wewnętrznej stronie ud
mam ślady opon
ulica ma wytrysk
we wnętrzu mojego mieszkania
zachlapała mi meble
na ustach mam jej plemniki
oblizuję się
jestem jej smakiem
jej
esencją
jestem autostradą
linia moich ramion
kreski rąk, nóg, kręgosłupa, szyi
są drogami
zmiażdżonymi przez ciężarowe,
dostawcze, karawany, nudne
tramwaje
autobusy
i inne słoniowate
jestem korytem
wypełnionym po brzegi
czarną stalową tłustą krwią
Komentarze (3)
oj super czad jak dla mnie
bardzo wyzwolone słowa, myśli dotykają rozkoszy . Po
raz kolejny w wierszu stosujesz dwutorowość myśli...
Ostre,widze bunt i nienawisc w pewnym sensie.