Moje Sarajewo
Milkną Kolory chopinowskich nut
Przebudzają się groby
W alejach Cordoby
Cienie podniosły szponiaste ozdoby
*
Zasłonięte horyzonty
Wzrok utraciły oczy
Mrok powoli kroczy
Pozyskał człowieka i go droczy
*
Panuje powolna czarna i zdolna
Zachłanna matka , każdego kamienia
Szlachetnego urojenia
Pragnie synowskiego ukojenia
*
Pikują kruki ,czarne pomruki
Czerwienieją dzioby powinności ozdoby
Spuszczona kurtyna
Na stół podano wina—stypa
Czarna godzina
Odkryta każda przedawniona wina
*
Światy w żałobie
Umarli w Cordobie
Przyozdabiają wieńcami drogi i groble
Przechadzają się witraże
Zabrane ludziom twarze zdychają martwe
Zatarte obrazy—nie widać ostatniej
frazy
*
Wychodzą kamienie węgielne
Rakiety przez ucho igielne
Drąży kropla
Gdzieś w Sarajewie strzela czyjaś wola
Dalej topola,wisielec,zaorane pola
Powstają z ziemi czarne pokoje
Po wojnie zdolne , zachłanne niepokoje
*
Walczą skrzydlate
Gołębie zażarte—kruki rozdarte
Białe skrzydła rozpostarte
Do ziemi kroczą ,czerwienią
broczą……Cienie
Pamięci Tych wszystkich zamordowanych w Europejskiej Wiośnie Ludów XX.w.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.