Moji przyjaciele
Może kiedyś to zrozumiem ....
Dwa ptaki siedzące na gałęzi
marzną w ten dzień pochmurny , deszczowy
wziołem pare z garażu desek
zubdowałem przytulny karmik ...
Poszedlem do sklepu
za głodem dwóch ptaków
kupiłem kawałek świeżego chleba
wszystko co mogłem im dałem...
Kochałem was lecz wy ...
teraz już nie pamiętacie ,
głowy w piach głęboko wsadzacie
ucinając tor pamięci , nożyczkami wstydu
Oddałem wam swe serca ,
wy podarowałyście mi wspomnienia ,
kupe złomu myśli , stracony czas
to wszystko poszło z wami w ciemny las
...
O poranku gdy padają słonka radosne
promyki
zapominam o tym wszystkim
przemierzam zeszytu puste kartki
szukając w miłości tego czegoś ...
tego czegość co dało mi wiarę ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.