Mokra wena
Jak nastroszony wróbel
siadła wena przy oknie,
strzepnęła krople wody
i nadąsana moknie.
Nie wejdzie, nie roześmieje się,
dzieli nas tylko szyba,
spojrzała na mnie z ukosa,
obraziła się chyba.
Grzeję ręce o kubek
siedząc przy stole bezradnie,
atrament w piórze wysycha,
papier słowa mi kradnie.
I jak tu pisać mam wiersze,
wielkie uczucia przyzywać,
gdy wena siedzi samotnie
mokra i nieszczęśliwa?
Pal licho rytmy i rymy!
Wejdź, to postawię kielicha
i przy płomyku świecy
będziemy razem wysychać.
Komentarze (10)
Nie sądziłem że kiedykolwiek z miną profesora powiem
komuś że nie pomyślał o średniówce ale może lepiej nie
bo czyta się dobrze i pomysł jak zwykle u Ciebie fajny
. Plus zasłużony:))
Dobre!
Świetne
Pozdrawiam
Świetny! :)))
Ale u mnie nie dostałaby żadnego alkoholu! ;-)
Pozdrawiam :)
Nie wiem jak to się stało, że udało się napisać
ciekawy wiersz z kapryśną weną - o niej samej ;))
Brawa dla autorki :))
bardzo fajnie ujęte perypetie poety i jego weny.
Świetnie z humorem :) Na miejscu weny już bym była u
Ciebie ;) Kiedyś przeprowadziłam podobną "Rozmowę z
księżycem" i myślę, że stworzylibyśmy fajny kwartet,
pisząc wiersze "na cztery ręce" ;)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Dobrze z Weną się zaprzyjaźnić. Ślę moc serdeczności i
uśmiechów:)
Ładnie :)
Pozdrawiam.
Wiersz humorystycznie opisuje twórczy kryzys, z
personifikacją "weny" jako niespodziewanie gościnnego,
lecz kapryśnego ptaka, który złośliwie odmawia
współpracy, doprowadzając poetę do frustracji.
Sugeruje też, że najważniejsze jest znajdowanie
radości i inspiracji nawet w trudnych sytuacjach, a
kielich jest dobry na wszystko (?)
(+)