mokrość...
...deszczoszum pomyka nocą w kołysaniu
mknie jak gdyby sen go morzył niemą ciszą
której dźwięki tylko stare sowy słyszą
jakby ktoś chciał go przechytrzyć w mokrym
graniu
krople lecą a wraz z nimi czerń też pada
bijąc niczym werble w dachów giętkie fale
tańczą rzeki malowane na szyb ciałach
regularnie niczym w wodnym karnawale
moknie lampa oślepiona matem własnym
serca kałuż liczą pulsy rozwodnione
świat przelany do ostatniej nici suchej
płachta cienia mu dziurawym parasolem...
Komentarze (5)
Bardzo mi się podoba- jakbym patrzyła przez okno.
Piękna melancholia.
A u mnie niby była burza, ale taka mizerna. Niby
popadało, a jednak zbyt mało mokrości.
Pozdrawiam serdecznie.
Ogólnie susza jak nie wiadomo co także owa mokrość jak
się gdzieś pojawi to zbawienna jest.
Dałby Bóg, żeby Twój wiersz się spełnił. Na razie mamy
paskudną suszę. Pogoda śliczna, ale plony będą marne i
tylko patrzeć jak z powodu zagrożenia pożarem zakażą
wstępu do lasu.
Niezwykle poetycko ukazana deszczowa noc...jestem pod
wrażeniem wiersza...
Pozdrawiam :)