Monika i smok
Pośmiertne drgawki zakutych pał,
smoczej armii na płomiennych baletach
wykręca ciała,
śmieszne grymasy topniejącego makijażu,
denominacja płatków skóry,
popielate, teraz delikatne, tłusto
nakremowane blachary.
Zgony pod kocami przeciwpożarowymi,
za gorąco? Odkrywają się nie wstając z
grobu.
Generał wali w ciążowy bęben nieświętej
matki,
do boju po rozgrzewce
ale przypał wrogów brak.
Monika ma tylko kilka słów do
prowadzącego.
Generale chodu, posraliśmy się w zbroje.
Zwierzchność jeszcze zostaje,
zna wszystkie odpowiedzi z opętania
a jego nieskończoną wyobraźnie, budują
pierwiastki zła z wyżyn niebieskich.
Spocznij grzeszny chamie i nie wstawaj!
To okupacja, a ja świń z tego piekielnego
kina tak szybko nie wypuszczam!
Opowieść na faktach.
Komentarze (5)
Dziękuję za dobre słowo. Kłaniam się i pozdrawiam. :-)
”Non Draco Sit Mihi Dux”
Tytuł mnie przyciągnął :)
Pozdrawiam :)
Rewelacyjny i nietuzinkowy wiersz :)
Ciekawy udany wiersz pozdrawiam