Monologiczne arkadie
Świece płonące za oknem niepokoju
łagodniejsze bywają od nocnego łkania;
A owe rosy niby czterołzawe akty,
Pełne rozbitych donic powłok marzeń.
Tęsknoty obumarłych mrówek razem
Z narratorskimi ambicjami wiatru
podrzędnego;
Zlały się w żywe bursztyny uśmiechu.
A uśmiech owy to nawet szczery wydaje się
być...
autor
Desiree
Dodano: 2005-01-14 22:14:49
Ten wiersz przeczytano 480 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.